Listopad to dla samorządów czas gorący – nie politycznie, lecz finansowo. Właśnie teraz powstają projekty uchwał budżetowych na przyszły rok. Od tego, jak samorządy rozłożą wydatki i inwestycje, zależy, czy lokalne wspólnoty będą się rozwijać w sposób zrównoważony – czy raczej popadną w kosztowne, efektowne, lecz krótkotrwałe projekty.
Budżet pod presją rosnących kosztów
Co się opłaca, a co tylko ładnie wygląda?
To kontrast wobec rozwiązań, które – choć mniej efektowne – przynoszą wymierne korzyści. – Wiele takich działań zaczyna się od prostych pomysłów, ale z czasem okazuje się, że mają one największy wpływ na życie mieszkańców – mówi Małgorzata Rdest, inicjatorka Olejomatów, jednego z proekologicznych projektów realizowanych w polskich gminach. – Widać też, że samorządy wyciągają wnioski z nietrafionych, zbyt kosztownych inwestycji i szukają sposobów, by te środki wykorzystać mądrzej – z większym pożytkiem dla mieszkańców i środowiska.
Zielone inwestycje – taniej i mądrzej
- Łódź rozwija program łąk kwietnych i nasadzeń drzew w centrum miasta – niskokosztowy sposób na walkę z miejskimi wyspami ciepła.
- Poznań wprowadza tzw. zielone przystanki, które obniżają temperaturę powietrza i poprawiają retencję wód opadowych.
- Bielsko-Biała inwestuje w miejskie punkty napraw (tzw. „repair café”), gdzie mieszkańcy mogą za darmo naprawić drobny sprzęt.
- Gdańsk prowadzi program oszczędzania energii w szkołach i budynkach publicznych, w ramach którego wprowadzono system monitoringu zużycia energii i działania edukacyjne. Celem jest ograniczenie zużycia prądu i kosztów utrzymania placówek oświatowych.
To przykłady pokazujące, że realne efekty – w postaci niższych rachunków, czystszego powietrza czy lepszej retencji – da się osiągnąć bez spektakularnych budżetów.
Ekologia i rozsądek – coraz częstszy kierunek inwestycji
– Takie inicjatywy pokazują, że ekologia może być realnym wsparciem dla budżetów lokalnych – podkreśla Małgorzata Rdest, inicjatorka projektu Olejomaty. – Nie chodzi tylko o aspekt środowiskowy, ale także o konkretne oszczędności: mniej awarii kanalizacji, mniejsze zużycie wody, większa świadomość mieszkańców. To wymierny efekt za niewielki koszt.
– Olejomaty pokazują też, że ekologia nie musi oznaczać wysokich wydatków – dodaje Małgorzata Rdest. – To rozwiązanie, które uczy codziennych, praktycznych nawyków i realnie wspiera samorządy w gospodarce obiegu zamkniętego. Wystarczy jedno urządzenie, by zainicjować zmianę w całej społeczności. Wiele gmin dopiero uczy się, że efektywność budżetowa może iść w parze z ekologią.
Mieszkańcy coraz bardziej świadomi
– To ciekawy zwrot, bo samorządy uczą się, że mniejsze inwestycje mogą przynieść większe korzyści – mówi Małgorzata Rdest. – Od jakiegoś czasu obserwujemy, że w budżetach obywatelskich pojawiają się projekty związane z ekologią i recyklingiem, które później są rozwijane w skali całego miasta.
Między inwestycją a odpowiedzialnością
Ostatecznie chodzi o to, by publiczne pieniądze pracowały dla ludzi – nie dla efektu wizualnego. Bo rozwój lokalny to nie konkurs na najbardziej widowiskową inwestycję, lecz codzienna praca na rzecz czystszego środowiska, lepszej edukacji i większego komfortu mieszkańców.
O projekcie Olejomaty
Olejomaty to rewolucyjny system pozwalający na stworzenie na poziomie gmin, miast oraz innych jednostek organizacyjnych sieci punktów z maszynami, do których lokalna społeczność może oddawać zużyty olej spożywczy (UCO). Projekt ten przyniesie znaczący wzrost poziomu recyklingu i odzysku z odpadów na poziomie samorządowym i ogólnokrajowym. Na system ten składają się specjalne maszyny, ale także innowacyjne butelki, interaktywna aplikacja mobilna, procesy logistyczne, procesy recyklingu i raportowania, a także szeroko zakrojone działania edukacyjne i promocyjne w tym flagowy projekt EMKA Oil – „Olej zdasz, drzewko masz!”.


